|
Psycho
mojej ukrytej osobowości
Nie przeszłość.
Nie przyszłość.
Teraz.
Zdrapywanie farby ze ścian
w nadziei, że to coś zmieni.
Paznokcie odarte do krwi.
Zmuszasz mnie do patrzenia
prosto w swą twarz.
I śmiejesz się.
Wór pełen zdrapanej farby rozwiązał się
i wysypał całą zawartość
wprost na nas.
Gorzki proch w ustach.
Hojna pensja za całe dni pracy.
Dziękuję, Psycho.
Nie proszę o podwyżkę.
*
Pogładziła swoje odbicie w lustrze.
Na ustach jej repliki pojawił się
grymas niezadowolenia.
Oczy wyglądały inaczej niż zwykle.
Były czarne
i wydobywał się z nich
zimny błysk.
Pod oczami czaiły się
surowe cienie
wyraźnie
kontrastujące z bielą czoła.
Nie poznawała siebie.
Nigdy nie widziała takiego odbicia.
Stawała się innym człowiekiem.
Może nie człowiekiem?
Jedno jest pewne nic nie będzie już takie samo.
Wróć do Czytelni
|
|